«powrót

Kruszwica: legenda o Białej Pani

Wiele wieków temu nad brzegiem Gopła żył sędziwy Tryszcz i jego żona Malwina. Żyli z tego co złowił, zebrali w lesie i uprawili na małym zagonie.

Pewnego razu, gdy Tryszcz łowił ryby, Malwina zaczęła go wołać, żeby wracał do domu. Od wschodu nadciągała potężna chmura. Zaraz zerwał się huragan, który przeszkadzał wiosłować do brzegu.

Stary przestraszył się, bo sił mu już brakowało, a łódź nie ruszała z miejsca. I nie ruszyła w ogóle, bo nagle w taflę jeziora uderzył piorun, a oczom Tryszcza ukazała się wyspa. Niespodziewanie też wypogodziło się, a nawet wyszło słońce.

Na wyspie rolnikowi ukazała się ubrana w białą suknię kobieta. Zawołała go i nakazała, żeby zbudował w tym miejscu kościół.

Tryszcz obiecał, że tego dopilnuje. Już bez żadnych przeszkód wrócił na brzeg i opowiedział o spotkaniu swojej żonie.

Wkrótce cała wieś zaczęła budować kościół. Stanął on po kilku latach i stał się miejscem, do którego przypływali wszyscy, którzy potrzebowali wsparcia. Prosili o nie Białą Panią.

Jednym z tych, którzy znaleźli się na wyspie był hulaka i grzesznik Szymon-Tomasz. Ale on nie chciał Białej Pani o nic prosić. Zarzucał jej tylko, że jest zła, bo on i jego rodzina cierpi biedę. Nieznany głos odparł mu, że powinien prosić o przebaczenie. Ale Szymon-Tomasz nie chciał tego zrobić.

W tej samej chwili w kościół uderzył potężny piorun i wyspa wraz z nim zniknęła pod taflą jeziora.

Do dzisiaj niektórzy opowiadają, że na jeziorze Tryszczyńskim, ongiś złączonym z Gopłem, leżała wyspa z kościołem. Według nich do dzisiaj Biała Pani czeka, aż ludzie się poprawią i będą wobec siebie tak dobrzy, jak Tryszcz i Malwina. Wtedy wyspa wraz z kościołem wróci na swoje dawne miejsce.

© 2005-2007 Katolicka Agencja Informacyjna. Wszelkie prawa zastrzeżone.