«powrót
Gdańsk: legenda o gdańskiej MadonnieKiedy zmarł znany mistrz garncarski, zostawił cały warsztat młodej wdowie. O jej rękę starało się dwóch czeladników, którzy pracowali w warsztacie zmarłego. Jeden pracowity, zdolny, uczciwy i pobożny, do którego skłaniało się serce młodej wdowy oraz drugi awanturnik, hulaka, który w sposób natarczywy narzucał się młodej niewieście. Doszło w końcu pomiędzy nimi do bójki, w której przez przypadek hultaj nadział się na swój własny nóż. Straż miejska ujęła „mordercę”. Zamknięto go w Katowni, gdzie czekał na wyrok śmierci. Na nic zdały się jego tłumaczenia oraz wstawiennictwo wdowy. Kiedy niewinny skazaniec modlił się do Madonny i prosił o wyratowanie od niesprawiedliwego wyroku, ukazała mu się wraz z Dzieciątkiem tak piękna, że zapomniał o swoich strapieniach i wyroku. Jako ostatnią prośbę prosił Radę Miejską o glinę, gips i farby. Rzeźba była tak piękna i biła od niej taka moc i słodycz, że radni nie mogli uwierzyć, aby morderca zdolny był do takiego dzieła. Ponownie rozpatrzono jego sprawę i prawda o nieszczęśliwym wypadku wyszła na jaw. Czeladnik pojął za żonę piękną wdowę, a rzeźba pięknej Madonny do dziś zdobni kaplicę św. Rajnolda w Katedrze Mariackiej w Gdańsku . © 2005-2007 Katolicka Agencja Informacyjna. Wszelkie prawa zastrzeżone. |