«powrót
Syzyfowe prace w PińczowieWedług tradycji na chórze kościelnym i na krętych schodkach doń prowadzących umieścił Stefan Żeromski akcję siódmego rozdziału „Syzyfowych prac”. Inspiracją dla literackiej transpozycji stało się głośne wydarzenie, jakie miało miejsce w roku 1887. Otóż w latach 70 przeszłego stulecia, gdy wzmogły się naciski rusyfikacyjne, władze zażądały śpiewania przez młodzież szkolną hymnu „Boże caria chrani” w kościołach po rosyjsku. Miało to mieć miejsce w czasie tzw. dni galowych, czyli świąt państwowych obchodzonych w Rosji w rocznicę urodzin lub wstąpienia na tron cesarza. Dotąd uczniowie śpiewali ten hymn w oryginale tylko na uroczystościach w szkole, teraz chciano także wprowadzić ten zwyczaj do kościołów. Toteż, gdy w czasie jednej z takich galówek inspektor progimnazjum pińczowskiego Liniczenko zmierzał na ów chór z grupą szkolnych śpiewaków, by wykonać hymn według zaleceń nowej mody, zastał drzwi zamknięte. Nie chciał go tam wpuścić proboszcz Bronisław Mieszkowski, nawet za cenę awantury w kościele. Dzielnemu księdzu groziła Syberia, bo incydentowi nadano charakter polityczny. Uniknął zesłania dzięki staraniom władz kościelnych, ale musiał Pińczów opuścić. Umieszczono go na probostwie w Proszowicach, gdzie żył długo, bo jako prawie stuletniego odwiedził w 1932 r. dziennikarz „Wiadomości Literackich”, znajdując staruszka w dobrym zdrowiu. © 2005-2007 Katolicka Agencja Informacyjna. Wszelkie prawa zastrzeżone. |